środa, 28 października 2015

Kazuo Ishiguro „Pogrzebany olbrzym”


W wywiadzie dla „Książek” Ishiguro zdradza, że zawsze przed rozpoczęciem pisania powieści najpierw zadaje sobie pytanie o fabularną i emocjonalną esencję historii i próbuje wyrazić ją w kilku zdaniach. „Nie opuszczaj mnie” jest próbą zastanowienia się nad tym, jak by to było, gdyby ludzie zamiast 70-80 lat żyli znacznie krócej, np. 30 lat. „Pogrzebany olbrzym” z kolei przedstawia społeczeństwo dotknięte zbiorową amnezją oraz męża i żonę, którzy obawiają się, że bez wspomnień ich miłość przepadnie. Dopiero w drugiej kolejności pisarz decyduje o tym, w jakim świecie umieścić akcję książki. Jednak dla czytelników i krytyków przyporządkowanie powieści do określonego gatunku ma często pierwszorzędne znaczenie. W przypadku poprzedniej książki było to science fiction, tym razem wkraczamy w świat fantasy.

To znaczy, że przemierzamy niegościnne ziemie Brytanii po upadku cesarstwa rzymskiego i śmierci króla Artura. Ziemie spowite tajemniczą mgłą, która może być przyczyną zbiorowej amnezji, tym bardziej, że chodzą słuchy, jakoby źródłem oparów była smoczyca Querig. Oprócz niej naszym bohaterom – Axlowi i Beatrice – zagrażają trolle, diabliki i inne demony. W ich obronie stanie ostatni rycerz króla Artura – sir Gawain. Czy na pewno jest on ich sprzymierzeńcem? Mgła sprawia, że nic nie jest tym, czym się na pierwszy rzut oka wydaje.

Żyjemy przecież w epoce postmodernizmu a Ishiguro podchodzi do gatunku fantasy dość bezceremonialnie i swobodnie korzysta z jego rekwizytów. Król Artur nie jest legendarnym bohaterem, a raczej zbrodniarzem wojennym, który złamał warunki celtycko-saksońskiego pokoju, dokonał rzezi i nie zawahał się przed wybiciem kobiet i dzieci. Ishiguro zastanawia się nad tym, czy podczas pokoju sąsiednie narody mogą zapomnieć o minionych zbrodniach. Nawet, gdy w grę wchodzi magia, okazuje się to bardzo trudne – fragmenty wspomnień docierają do świadomości katów i ofiar w niespodziewanych momentach, burząc ich spokój.

Dla mnie najciekawszym tematem powieści jest pamięć indywidualna w związku dwojga głównych bohaterów. Axl i Beatrice to zakochani w sobie staruszkowie. Od początku śledzimy ich rozwlekłe rozmowy, uprzejme i pełne czułości. Ona za każdym razem powtarza jego imię, a on równie skrupulatnie zwraca się do niej „księżniczko”. Brzmi to nieco sztucznie, ale może na zachowywaniu takich form polega sekret dojrzałej miłości. Bardziej niż utraty życia Axl i Beatrice boją się rozłąki. Symbolem śmierci jest wyspa, na którą zabiera ludzi przewoźnik. Do jego łódki mieszczą się tylko dwie osoby – on sam i jeden pasażer. Zakochani drżą przed utratą wspomnień o wspólnie spędzonych chwilach. Takie zapomnienie panuje na wyspie. Podobno są jednak wyjątki. Czy okaże się nim związek Axla i Beatrice?

Ishiguro nie mówi w „Pogrzebanym olbrzymie” nic nowego. Opisuje dwuznaczną grę toczącą się między miłością i pamięcią. Pamięć może być dla miłości nadzieją lub zagrożeniem. Nigdy nie wiadomo czy przeważy czułość wywołana przez wspomnienia szczęśliwych i intymnych chwil spędzonych we dwoje, czy żal związany ze zranionymi uczuciami. W wywiadzie dla „Książek” pisarz zauważa, że w przeciwieństwie do długiego życia narodów i smoków, życie pojedynczego człowieka jest zbyt krótkie, aby po upadku zdążył on się odrodzić. Czasami musi pójść na skróty i zapomnieć. 

Według mnie zaletą tej powieści jest samo skierowanie uwagi czytelnika na sposób funkcjonowania pamięci. Nawet mniej – zasianie w człowieku ziarna nieufności wobec osobistych wspomnień. Pamięć nie jest prostym, „przezroczystym” narzędziem, które pozwala uczyć się na własnych błędach. To skomplikowany mechanizm, za pomocą którego w sposób szczątkowy, wybiórczy i subiektywny zapisujemy w naszej świadomości i podświadomości pewną interpretację rzeczywistości. W „The Entire History of You”, odcinku świetnego serialu science fiction „Black Mirror”, twórcy próbują przedstawić świat, w którym każdy człowiek ma wbudowaną w oko kamerę nagrywającą na dysk wszystko co widzi jej właściciel. W dowolnym momencie może on przywołać dane wydarzenie z przeszłości i spojrzeć na nie z innej, szerszej lub bliższej perspektywy. Oczywiście rozpowszechnienie tego wynalazku całkowicie zmienia relacje międzyludzkie. Pamiętanie o wszystkim może być równie groźne jak zapomnienie. Czy obiektywne spojrzenie kamery jest prawdziwe i etyczne? Fred, bohater „Zaginionej autostrady” Davida Lyncha, nie znosi kamer wideo, ponieważ woli pamiętać rzeczy po swojemu, niekoniecznie tak jak się wydarzyły.

Paweł Niesiołowski

czwartek, 22 października 2015

Nowości dla najmłodszych od EneDueRabe!



Po raz kolejny otrzymaliśmy w prezencie książki. Wydawnictwo EneDueRabe podarowało literaturę dla najmłodszych czytelników Biblioteki GSA. Wśród nowości można znaleźć bajki i opowiadania fińskich, szwedzkich i islandzkich autorów. Za prezent bardzo dziękujemy!


Lista otrzymanych książek:
Andri Snaer Magnason Historia błękitnej planety,
Birgitta Stenberg Billy jest zły,
Birgitta Stenberg Billy w szkole,
Birgitta Stenberg Billy i potwór,

Birgitta Stenberg Billy i gwizdek,
Catherine Rayner Ernest,
Erlend Loe Kurt i ryba,
Lotta Geffenblad Kamyki Astona,
Lotta Geffenblad Prezenty Astona,
Timo Parvela Huśtawka,
Tove Jansson Co było potem? : Książka o Mimbli, Muminku i Małej Mi.

piątek, 16 października 2015

BIBLIOturniej - 2 edycja


Zapraszamy uczniów klas 4 – 6 GASP do BIBLIOturnieju!

Spośród uczniów klas należy wybrać trzyosobowe drużyny, które zmierzą się w eliminacjach. Następnie grupy z najlepszymi wynikami przejdą do finału. Tym razem do konkursu będzie potrzebna znajomość treści kilku książek, które udostępniamy w bibliotece. Turniej przebiega w formie gry planszowej. Termin zgłoszenia drużyn: piątek 23 października 2015 r. Na zwycięzców czekają atrakcyjne nagrody!

Wykaz literatury:
Ali baba i czterdziestu rozbójników,
Hergé, Przygody Tintina – Tintin w Kongo,
Lemony Snicket, Przykry początek (seria niefortunnych zdarzeń),
Martin Widmark, Antykwariat pod Błękitnym Lustrem,
Ulf Stark, Anna Höglund, Czy umiesz gwizdać Joanno?

wtorek, 6 października 2015

Kristina Sabaliauskaitė "Silva rerum"



Wśród nowości wydawniczych pojawiła się godna polecenia książka Kristiny Sabaliauskaitė – litewskiej historyczki sztuki. Nad jej powieścią „Silva rerum” warto spędzić kilka jesiennych wieczorów. Gwarantuję, że perypetie siedemnastowiecznej rodziny ze Żmudzi są na tyle wciągające, że trudno będzie się rozstać z książką. 

Narwojszowie żyją na litewskiej wsi, zgodnie z regułami wyznania rzymskokatolickiego i etykiety szlacheckiej. Rodzinna idylla zostaje szybko przerwana. Dorastające dzieci chcą się usamodzielnić w Wilnie – mieście, z którego seniorzy rodu uciekli przed rzezią kozacką. Urszula wstępuje do zakonu. Kazimierz aktywnie uczestniczy w życiu studenckim, w dodatku zbliża się do Jana Bironta – mistrza retoryki, uczestnika orgiastycznych przyjęć. Młodzi Narwojszowie powoli odchodzą od wartości, w których zostali wychowani. Lawirują między świętością a nieczystością, dobrem a złem.

Po szybkim przekartkowaniu „Silva rerum” łatwo zakwalifikować powieść  do kategorii historycznej.  Takie stwierdzenie jest w pełni uzasadnione. Fabuła rozgrywa się w XVII w., niedługo po powstaniu kozackim, obok postaci autentycznych występują bohaterowie fikcyjni. Ówczesne realia wydają się być wiernie oddane. Ale zawężenie treści książki do tematyki jedynie historycznej jest uproszczeniem. W moim odczuciu książka posiada wiele innych, ważniejszych warstw. W powieści „Silva rerum” łączą się wątki egzystencjalne, sensacyjne, psychologiczne, społeczne i obyczajowe. Wiele tu pytań o sens, śmierć, wolność. Doskonale skrojeni bohaterowie, niektórzy wręcz podobni do mitycznych herosów lub wysłanników z zaświatów napędzają akcję powieści. Angażują się w sytuacje graniczne i niebezpieczne. Niejednokrotnie szczęśliwie unikają śmierci. Ich życie jest przesiąknięte wiarą w siły nadprzyrodzone, fatum, przekleństwa. 

Chociaż fabuła „Silva rerum” umiejscowiona jest na osi czasu w tym samym miejscu co wydarzenia z Trylogii Sienkiewicza, to kontakt z tekstem Kristiny Sabaliauskaitė jest zdecydowanie przyjemniejszy. Język jest czytelny, nie stylizowany na staropolski. Wydarzenia ze świata polityki (tak drobiazgowo prezentowane przez noblistę) w litewskiej powieści nikną w potoku opowieści o życiu codziennym, kulturze, mentalności. Po przeczytaniu „Silva rerum” nie czuję się przytłoczona, wręcz przeciwnie – w odświeżonej formie spojrzałam na miniony czas Rzeczpospolitej Obojga Narodów i jej obywateli.
Karolina Robak