Humanistyczne wykształcenie ma decydujący wpływ na postrzeganie świata. Poznawanie dziesiątek, setek, tysięcy książek, które często traumatyzują czytelnika, zadają gwałt jego systemowi wartości i przyzwyczajeniom, ukazują mu alternatywne sposoby przeżywania ludzkiego losu – zmienia go trwale i nieustannie. Literatura i życie przenikają się i wpływają na siebie nawzajem. Wiedza, wyobraźnia i empatia ożywiają świat dookoła, w ten sposób, że każda rzecz i każde doświadczenie stają się częścią nieskończonej intertekstualnej gry. Codzienność nabiera ludycznego charakteru, jest piękna i inspirująca.
Cabré w „Wyznaję” udało się pokazać świat z punktu widzenia humanisty. Adrian interpretuje wydarzenia ze swojego życia przez pryzmat lektur. Przedmioty inspirują jego umysł do tworzenia historii. Wydaje się, że efemeryczne istoty ludzkie mogą stać się długowieczne tylko dzięki przedmiotom i tekstom. Jest to rozszerzona wersja toposu exegi monumentum – nie trzeba „wznieść pomnika”, lecz wystarczy go posiąść. Bohater często „czyta” przez dotyk.
Adrian otoczony skarbami, podróżuje za ich pomocą do przeszłości. Najważniejszym przedmiotem w jego kolekcji są skrzypce o imieniu Vial (imię otrzymały po swoim twórcy). Ich geneza sięga szalejącej inkwizycji, natomiast kulminacyjny moment ich historii przypada na czasy holokaustu. Tutaj pojawia się kolejny temat książki – próba odpowiedzi na pytanie unde malum, skąd zło?
Podróże w wyobraźni Adriana są ucieczką przed złem codziennym – apodyktycznym ojcem i nieczułą matką – w zło historyczne i abstrakcyjne. Ale także w zło wewnętrzne, bo to jego umysł podsuwa mu obrazy zbrodniczych czynów inkwizytorów i nazistów. Z kolei tekst książki jest wyznaniem – profanacyjną spowiedzią skierowaną do ukochanej kobiety. Spowiedź i pokuta to kolejne sposoby na uporanie się ze złem. Nieskuteczne.
Cabré w „Wyznaję” udało się pokazać świat z punktu widzenia humanisty. Adrian interpretuje wydarzenia ze swojego życia przez pryzmat lektur. Przedmioty inspirują jego umysł do tworzenia historii. Wydaje się, że efemeryczne istoty ludzkie mogą stać się długowieczne tylko dzięki przedmiotom i tekstom. Jest to rozszerzona wersja toposu exegi monumentum – nie trzeba „wznieść pomnika”, lecz wystarczy go posiąść. Bohater często „czyta” przez dotyk.
Adrian otoczony skarbami, podróżuje za ich pomocą do przeszłości. Najważniejszym przedmiotem w jego kolekcji są skrzypce o imieniu Vial (imię otrzymały po swoim twórcy). Ich geneza sięga szalejącej inkwizycji, natomiast kulminacyjny moment ich historii przypada na czasy holokaustu. Tutaj pojawia się kolejny temat książki – próba odpowiedzi na pytanie unde malum, skąd zło?
Podróże w wyobraźni Adriana są ucieczką przed złem codziennym – apodyktycznym ojcem i nieczułą matką – w zło historyczne i abstrakcyjne. Ale także w zło wewnętrzne, bo to jego umysł podsuwa mu obrazy zbrodniczych czynów inkwizytorów i nazistów. Z kolei tekst książki jest wyznaniem – profanacyjną spowiedzią skierowaną do ukochanej kobiety. Spowiedź i pokuta to kolejne sposoby na uporanie się ze złem. Nieskuteczne.
„Wyznaję” to dobra książka. Nie podzielam jednak entuzjazmu niektórych krytyków, którzy porównują ją do dokonań Prousta. Język nie razi, ale też nie zachwyca. Opowiedziane historie nie nudzą, lecz również nie poruszają do głębi czytelnika, który może odnieść wrażenie, że wszystko to już było. Zręczne połączenie wielu wątków oraz waga poruszanych tematów imponują mi, jednak nie dostarczają mi przeżycia porównywalnego z lekturą książek Dostojewskiego.
Paweł Niesiołowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz