wtorek, 22 grudnia 2015

Karl Ove Knausgard "Moja walka"


Karl Ove, Geir, Trond i Leif Tore postanowili wdrapać się na dach poszarzałej ze starości szopy na łodzie. W tym celu szukali czegoś, na czym mogliby stanąć. Pod ścianą pobliskiej stodoły leżało kilka białych pojemników po kwasie mrówkowym, zardzewiała beczka, zdjęte z zawiasów drzwi.

„No ale tam! Paleta! Podnieśliśmy ją. Prawie wrosła w ziemię. Kiedy ją dźwignęliśmy, na wszystkie strony rozpierzchły się stonogi i jakieś małe pająkowate stworzenia.”

Jest to jedna z kilku scen „Mojej walki. Księgi trzeciej”, które pozwoliły mi przywołać z pamięci i ponownie intensywnie przeżyć obrazy oraz emocje z dzieciństwa. Wtedy zdarzało mi się odkrywać takie hybrydy natury i kultury na peryferiach świata dorosłych.

Wartość dzieła Knausgarda polega na opisywaniu życia tak, jakby wszystko było ważne. Dzięki jego talentowi można odnieść wrażenie, że pismo staje się niemal przezroczyste i przylega do rzeczywistości. W ten sposób autor „Mojej walki” unika klisz i banałów, a czytelnik – mimo, że czyta o codzienności – nigdy nie wie, co będzie dalej.

„Moja walka. Księga trzecia” zaczyna się od najwcześniejszych wspomnień pisarza, a kończy, gdy ma on 13 lat i opuszcza wyspę Tromoya. Jego życie w dzieciństwie dzieliło się na domowe i „podwórkowe”, wewnętrzne i zewnętrzne, z ojcem i bez niego. Ojciec Knausgarda był agresywny i okrutny wobec swoich synów, którzy sztywnieli za każdym razem, gdy on wchodził do kuchni podczas posiłku. Karl Ove nienawidził ojca z daleka, ale w jego obecności bał się tak bardzo, że z całych sił starał się mu przypodobać, śledził każdy jego ruch, domyślał się nastroju. Pisarz mnoży opisy krzywd, jakie wyrządził mu ojciec. Dla mnie najbardziej przejmująca jest scena, w której bohater jadł płatki kukurydziane z mlekiem na śniadanie. Mleko było skwaśniałe, ale ojciec znajdował się w kuchni. I to rozpoznanie połączone z zaskoczeniem dostrzeżone przez syna w oczach ojca, gdy ojciec spróbował mleka.

O matce Knausgard pisze niewiele, mimo że to ona cały czas o niego dbała i pomogła mu przetrwać przytłaczającą obecność ojca. Jednak matki Karl Ove się nie bał, nie śledził każdego jej ruchu, nie myślał wciąż o niej. Celem dorosłego Knausgarda jest bycie takim przezroczystym dla swoich dzieci – wtedy będzie pewny, że nie wzbudza w nich strachu.

Ojciec Knausgarda często za karę posyłał go do pokoju bez kolacji. Marcel Proust w przejmujący sposób opisywał czas absolutnej samotności, którego doświadczał w dzieciństwie. Tak samo jest u Knausgarda. Jego nadwrażliwość sprawiała, że skromne otoczenie pogrążonego w ciszy i mroku dziecięcego pokoju wypełniało się feerią barw i dźwięków. W jego wyobraźni działy się rzeczy ostateczne. W nieznośnej martwocie krok ojca wydawał się być grzmotem. Być może ta głusza, gdy zmysły neurotycznego dziecka wyostrzają się w nieskończoność, ma dla pisarza decydujące znaczenie.

W dzieciństwie, kiedy doświadczamy rzeczywistości intensywnie i po raz pierwszy, wydaje nam się, że to co się teraz dzieje, jest wyjątkowe i przesądza o całym naszym życiu. Czasem to prawda, ale najczęściej naiwne złudzenie. Knausgard opisuje swoje życie z takim dziecięcym oddaniem. Dzięki temu w przekonujący sposób udaje mu się przedstawić wyżyny i otchłanie dzieciństwa:

„Nieskończoność takich chwil, zawsze jednakowo gęstych i nasyconych – właśnie z nich składało się dzieciństwo. Niektóre potrafiły wznieść mnie na takie wyżyny, że aż kręciło mi się w głowie, tak jak tamten wieczór, kiedy zacząłem chodzić z Tone i to biegłem, to ześlizgiwałem się ze wzgórza drogą, którą, sądząc po jej lśniącej powierzchni, przed chwilą musiał przejechać pług, a gdy dotarłem do ciemnego obszaru między drogami koło naszego domu, położyłem się w białym puchu na plecach, patrzyłem w gęstą, wilgotną, pozbawioną światła ciemność nade mną i czułem pełnię szczęścia”. 

Paweł Niesiołowski

Ludzka Biblioteka




9 grudnia w ramach projektu filmowego "Opowiedz ich historię - Wielokulturowy Gdańsk" organizowanego przez Gdańskie Liceum Autonomiczne odbyła się u nas Ludzka Biblioteka. Uczestnicy projektu mieli możliwość spotkania i porozmawiania z przedstawicielkami i przedstawicielami 9 mniejszości etnicznych i narodowych Gdańska. Zaproszenie do udziału w spotkaniu przyjęli:

1. Eugenia Grodnicka - Książka na temat Rosjan i Rosjanek w Gdańsku
2. Vilija Tulickaite - Książka na temat Litwinów i Litwinek w Gdańsku
3. Sviatlana Pankavec - Książka na temat Białorusinów i Białorusinek w Gdańsku
4. Paulina Korolowa - Książka na temat Ukraińców i Ukrainek w Gdańsku
5. Michał Rucki - Książka na temat Żydów i Żydówek w Gdańsku
6. Helena Szabanowicz - Książka na temat Tatarów i Tatarek w Gdańsku
7. Kamila Goman – Książka na temat Romów i Romek w Gdańsku
8. Andreas Horstmann – Książka na temat Niemców i Niemek w Gdańsku
9. Łukasz Richert – Książka na temat Kaszubów i Kaszubek w Gdańsku

Rozmowy toczyły się przez ponad 3 godziny bez przerwy. Każda "Książka" rozmawiała z trzyosobowymi grupami uczniów i nauczycieli, które zmieniały się co 15 minut. W ten sposób udało się przeprowadzić ponad sto rozmów. Były wśród nich rozmowy odkrywcze, inspirujące, intymne, poważne, zabawne... Jesteśmy dumni z Ludzkiej Biblioteki.




poniedziałek, 21 grudnia 2015

Finał Biblioturnieju

8 grudnia 2015 r. o godzinie 11.00 rozpoczął się finał gry, na który z niecierpliwością wyczekiwali uczniowie klas: 4b, 5a i 6c. Drużyny z tych właśnie klas przeszły zwycięsko eliminacje Biblioturnieju i dostały się do ostatniej rozgrywki. Podobnie jak we wcześniejszym etapie, finał rozegrał się na planszy wypełnionej mnóstwem pytań, pułapek oraz bonusów. Gracze z tą samą szybkością mogli utracić lub pomnożyć punkty. 

W Biblioturnieju uczestnicy musieli wykazać się znajomością treści nowości wydawniczych podanych przez nauczycieli. Wiedza graczy o bohaterach i wydarzeniach z książek była imponująca. Zmagali się oni z pytaniami nawet o najdrobniejsze szczegóły np. o której godzinie Fogg (bohater książki W 80 dni dookoła świata) pojawił się w salonie Reform-Clubu? Czy co to herpetologia? 

Po godzinnej, pełnej emocji rozgrywce okazało się, że tegorocznym zwyciężczyniami Biblioturnieju zostały Judyta Sawicka, Maja Pilska i Zuzia Żyra z klasy 5a. Nagrodami za najlepszy wynik były książki dla drużyny, a dla całej klasy talon na nocowanie w Bibliotece. Serdecznie gratulujemy! Nagrody książkowe ufundowało wydawnictwo Zakamarki.

środa, 16 grudnia 2015

Po spotkaniu z Maciejem Słomińskim


2 grudnia 2015 r. w Bibliotece GSA pojawił się maszer Maciej Słomiński.  Zaproszony gość przybliżył uczniom klas 5 GASP czym jest powożenie psimi zaprzęgami. W szczególności opowiedział o swojej półtoramiesięcznej wyprawie z psami do krainy św. Mikołaja i Arktyki. Wielkie zaciekawienie wśród uczniów wzbudzała umiejętność radzenia sobie z codziennymi czynnościami (takimi jak gotowanie czy spanie) w ciężkich warunkach  pogodowych. Maciej Słomiński został zasypany pytaniami o wytrzymałość i zdrowie psów biorących udział w wyprawach, o los zwierząt, które już się nie ścigają. Dzięki otwartej postawie maszera każdy uzyskał odpowiedź na swoje pytanie. Chętnych na więcej przygód z psami zaprzęgowymi zapraszamy do Kaszubskiej Alaski.

środa, 9 grudnia 2015

W Bibliotece GSA rusza Maraton Pisania Listów Amnesty International


W czwartek 10 grudnia w Bibliotece Gdańskich Szkół Autonomicznych możesz pomóc więźniom sumienia i innym osobom narażonym na łamanie praw człowieka na całym świecie. Wystarczy przyjść do biblioteki na Maraton Pisania Listów organizowany przez Amnesty International (akcja trwa w godzinach: 9.00 - 16.00).

Albert Woodfox z USA, uwięziony w izolatce od ponad 40 lat, dziewczynki z Burkina Faso zmuszane do wczesnych małżeństw, Zunar, malezyjski karykaturzysta oskarżony o działalność wywrotową, to tylko niektóre z osób, którym będzie można pomóc podczas zbliżającego się Maratonu Pisania Listów Amnesty International.

Maraton Pisania Listów odbywa się co roku w okolicach 10 grudnia, czyli Międzynarodowego Dnia Praw Człowieka. W tym roku Maraton Pisania Listów odbędzie się już po raz szesnasty – tym razem 4-13 grudnia. W czasie Maratonu powstają ręcznie pisane listy w obronie kilkunastu konkretnych osób lub grup osób, których prawa człowieka zostały złamane.

Maraton Pisania Listów odbędzie się jednocześnie w rekordowej liczbie ponad 500 miejsc w całej Polsce i w ponad 100 krajach na całym świecie.

Co roku dzięki Maratonowi Pisania Listów udaje się realnie wpłynąć na poprawę sytuacji kilku bądź kilkunastu osób, których prawa człowieka zostały złamane. Przykładem jest Moses Akatugba z Nigerii, który skazany był na karę śmierci. Został ułaskawiony i jest już na wolności, z rodziną.

W ubiegłym roku w ponad 500 miejscach w całej Polsce napisano ponad 268 000 listów. Maraton Pisania Listów to największe w Polsce wydarzenie angażujące tak dużą ilość ludzi w obronę praw człowieka.

Szczegółowy opis sylwetek osób, w sprawie których będziemy w tym roku pisać, znajduje się na stronie www.amnesty.org.pl/maraton. Opisy te będą również dostępne dla wszystkich uczestników i uczestniczek Maraton Pisania Listów w miejscach, w których się on odbędzie.

Jak napisać taki list?

To bardzo proste. Najpierw warto zapoznać się z opisem sylwetki osoby, w sprawie której chcemy pisać. Warto również skorzystać ze wskazówek przygotowanych przez Amnesty International. Należy kierować się 5 podstawowymi zasadami: piszemy krótko, jesteśmy uprzejmi, opieramy się na faktach, mamy pozytywne nastawienie i nie ukrywamy się – warto napisać, kim jesteśmy, czym się interesujemy. Dzięki temu możliwe, że otrzymamy odpowiedź, a nasz list będzie również bardziej autentyczny. Znajomość języków obcych nie jest wymagana, listy można pisać po polsku. Warto wówczas podkreślić w treści listu nazwisko osoby, w sprawie której piszemy, żeby ułatwić adresatowi przyporządkowanie listu do konkretnej sprawy.

O Amnesty International

Amnesty International jest globalnym ruchem ponad 7 milionów osób, które walczą o świat, w którym prawa człowieka przysługują wszystkim. Organizacja działa od ponad 50 lat na rzecz poszanowania praw człowieka. Prowadzimy kampanie przeciwko naruszeniom praw człowieka. W 1977 roku Amnesty International została uhonorowana Pokojową Nagrodą Nobla. www.amnesty.org.pl

poniedziałek, 7 grudnia 2015

Dariusz Kortko, Lidia Ostałowska "Pierony. Górny Śląsk po polsku i niemiecku"


Górny Śląsk nie wydawał mi się do tej pory atrakcyjny - zawsze był na końcu moich historycznych czy turystycznych zainteresowań. Katowice, Zabrze, Bytom kojarzyły mi się z dymiącymi fabrykami i strajkującymi górnikami.  Obraz tych miast z okresu PRL-u na tyle mocno zakorzenił się w mojej świadomości, że nie dopuszczałam istnienia przedwojennego Śląska. Po przeczytaniu książki „Pierony. Górny Śląsk po polsku i niemiecku” już wiem, że historia tego regionu Polski jest fascynująca.
Dariusz Kortko i Lidia Ostałowska - reporterzy Gazety Wyborczej - zebrali teksty opowiadające dzieje Górnego Śląska. Są to artykuły prasowe, osobiste wspomnienia, listy, dokumenty. Ich autorzy to mieszkający lub odwiedzający Śląsk Niemcy, Polacy, Żydzi, Czesi. Wśród nich znaleźli się: Melchior Wańkowicz, Krzysztof Kąkolewski, Hanna Krall czy Ryszard Kapuściński. Wybór i uporządkowanie tekstów są zgodne z chronologią wydarzeń. Zbiór otwiera reporterskie wspomnienie o powstaniu Katowic, a kończy esej Horsta Bienka z 1988 r. Przed przytoczonymi tekstami znajdują się krótkie, odautorskie komentarze.
“Pierony...” to ogrom artykułów opisujących sytuację polityczną i społeczną Ślązaków. W moim odczuciu najciekawszymi fragmentami antologii są te, które nawiązują do początków rozwoju Górnego Śląska, bowiem odczarowują stereotypowe postrzeganie tego miejsca. Okazuje się, że dziewiętnastowieczny Górny Śląsk  był nazywany Małą Ameryką - napływający tu ludzie łakomili się wizją szybkiego zbicia fortuny. To tutaj Johann W. Goethe przyjechał, aby podziwiać pierwszą na świecie maszynę parową do odwadniania chodników w kopalniach. Drugim obszarem, który jest dla mnie niezwykle interesujący to okres międzywojenny. Czas przepychanki politycznej o przynależność terytorialną Górnego Śląska miesza się z klimatem zadymionych kawiarni i nocnych klubów. Zatłoczone wieczorami miasta utożsamiano ze stolicami europejskimi. Katowice określano klein Paris.
“Pierony…” odkrywają historię Śląska, która moim zdaniem nie była długo dowartościowana. Założeniem autorów tomu było ukazanie wielokulturowości Górnego Śląska. Z  pewnością udało się wywiązać z postawionego sobie zadania. Powiem nawet więcej – pokazano jak  z upływem lat określenie swojej tożsamości  (Polak, Niemiec a może Ślązak?) powodowało lawinę emocji. Książka świetnie obrazuje wpływ wielkiej polityki na małych ludzi. Podobnie jak w „Drachu” Szczepana Twardocha - historii kilku pokoleń Ślązaków - w „Pieronach…” znajdziemy opisy najohydniejszych postaw i zepsucia człowieka, żyjącego w strachu, zdominowanego przez ideologię czy politykę.
Niestety w książce zabrakło mi szerszego komentarza z kontekstem historycznym do podanych tekstów. Na wstępie Kortko i Ostałowska tłumaczą, że jest to wybór dokonany i opracowany przez dziennikarzy - nie historyków. Niemniej przy tak obszernym zestawie tematów i stanowisk prezentowanych przez autorów poszczególnych tekstów, uważam za konieczne dopowiedzenie czy potwierdzenie prawdziwości prezentowanej treści. Załączone komentarze jak dla mnie są zbyt ogólne.
Karolina Robak