Górny Śląsk nie wydawał mi się do tej pory atrakcyjny - zawsze był
na końcu moich historycznych czy turystycznych zainteresowań. Katowice, Zabrze,
Bytom kojarzyły mi się z dymiącymi fabrykami i strajkującymi górnikami.
Obraz tych miast z okresu PRL-u na tyle mocno zakorzenił się w mojej
świadomości, że nie dopuszczałam istnienia przedwojennego Śląska. Po
przeczytaniu książki „Pierony. Górny Śląsk po polsku i niemiecku” już wiem, że
historia tego regionu Polski jest fascynująca.
Dariusz Kortko i Lidia Ostałowska - reporterzy Gazety Wyborczej -
zebrali teksty opowiadające dzieje Górnego Śląska. Są to artykuły prasowe,
osobiste wspomnienia, listy, dokumenty. Ich autorzy to mieszkający lub
odwiedzający Śląsk Niemcy, Polacy, Żydzi, Czesi. Wśród nich znaleźli się:
Melchior Wańkowicz, Krzysztof Kąkolewski, Hanna Krall czy Ryszard Kapuściński.
Wybór i uporządkowanie tekstów są zgodne z chronologią wydarzeń. Zbiór otwiera reporterskie wspomnienie o powstaniu Katowic, a kończy
esej Horsta Bienka z 1988 r. Przed przytoczonymi tekstami znajdują się krótkie,
odautorskie komentarze.
“Pierony...” to ogrom artykułów opisujących sytuację polityczną i
społeczną Ślązaków. W moim odczuciu najciekawszymi fragmentami antologii są te,
które nawiązują do początków rozwoju Górnego Śląska, bowiem odczarowują
stereotypowe postrzeganie tego miejsca. Okazuje się, że dziewiętnastowieczny
Górny Śląsk był nazywany Małą
Ameryką - napływający tu ludzie łakomili się wizją szybkiego
zbicia fortuny. To tutaj Johann W. Goethe przyjechał, aby podziwiać pierwszą na
świecie maszynę parową do odwadniania chodników w kopalniach. Drugim obszarem, który
jest dla mnie niezwykle interesujący to okres międzywojenny. Czas przepychanki
politycznej o przynależność terytorialną Górnego Śląska miesza się z klimatem
zadymionych kawiarni i nocnych klubów. Zatłoczone wieczorami miasta utożsamiano
ze stolicami europejskimi. Katowice określano klein Paris.
“Pierony…” odkrywają historię Śląska, która moim zdaniem nie była długo
dowartościowana. Założeniem
autorów tomu było ukazanie wielokulturowości Górnego Śląska. Z pewnością udało się wywiązać z postawionego
sobie zadania. Powiem nawet więcej – pokazano jak z upływem lat określenie swojej
tożsamości (Polak, Niemiec a może
Ślązak?) powodowało lawinę emocji. Książka świetnie obrazuje
wpływ wielkiej polityki na małych ludzi. Podobnie jak w „Drachu” Szczepana
Twardocha - historii kilku pokoleń Ślązaków - w „Pieronach…” znajdziemy opisy
najohydniejszych postaw i zepsucia człowieka, żyjącego w strachu, zdominowanego
przez ideologię czy politykę.
Niestety w książce zabrakło mi szerszego komentarza z kontekstem
historycznym do podanych tekstów. Na wstępie Kortko i Ostałowska tłumaczą, że
jest to wybór dokonany i opracowany przez dziennikarzy - nie historyków.
Niemniej przy tak obszernym zestawie tematów i stanowisk prezentowanych przez
autorów poszczególnych tekstów, uważam za konieczne dopowiedzenie czy potwierdzenie
prawdziwości prezentowanej treści. Załączone komentarze jak dla mnie są zbyt
ogólne.
Karolina Robak
Śląsk jest piękny dlatego warto go odwiedzać
OdpowiedzUsuń