Wśród nowości wydawniczych pojawiła się godna polecenia książka Kristiny Sabaliauskaitė – litewskiej historyczki sztuki. Nad jej powieścią „Silva rerum” warto spędzić kilka jesiennych wieczorów. Gwarantuję, że perypetie siedemnastowiecznej rodziny ze Żmudzi są na tyle wciągające, że trudno będzie się rozstać z książką.
Narwojszowie
żyją na litewskiej wsi, zgodnie z regułami wyznania rzymskokatolickiego i
etykiety szlacheckiej. Rodzinna idylla zostaje szybko przerwana. Dorastające
dzieci chcą się usamodzielnić
w Wilnie – mieście, z którego seniorzy rodu uciekli przed rzezią
kozacką. Urszula wstępuje do zakonu. Kazimierz aktywnie uczestniczy w życiu
studenckim, w dodatku zbliża się do Jana Bironta – mistrza retoryki, uczestnika
orgiastycznych przyjęć. Młodzi Narwojszowie powoli odchodzą od wartości, w
których zostali wychowani. Lawirują między świętością a nieczystością, dobrem a
złem.
Po
szybkim przekartkowaniu „Silva rerum” łatwo zakwalifikować powieść do kategorii historycznej. Takie stwierdzenie jest w pełni uzasadnione.
Fabuła rozgrywa się w XVII w., niedługo po powstaniu kozackim, obok postaci
autentycznych występują bohaterowie fikcyjni. Ówczesne realia wydają się być
wiernie oddane. Ale zawężenie treści książki do tematyki jedynie historycznej
jest uproszczeniem. W moim odczuciu książka posiada wiele innych, ważniejszych warstw.
W powieści „Silva rerum” łączą się wątki egzystencjalne, sensacyjne,
psychologiczne, społeczne i obyczajowe. Wiele tu pytań o sens, śmierć, wolność.
Doskonale skrojeni bohaterowie, niektórzy wręcz podobni do mitycznych herosów
lub wysłanników z zaświatów napędzają akcję powieści. Angażują się w sytuacje
graniczne i
niebezpieczne. Niejednokrotnie szczęśliwie unikają śmierci. Ich życie jest przesiąknięte
wiarą w siły nadprzyrodzone, fatum, przekleństwa.
Chociaż
fabuła „Silva rerum” umiejscowiona jest na osi czasu w tym samym miejscu co wydarzenia
z Trylogii Sienkiewicza, to kontakt z tekstem Kristiny Sabaliauskaitė jest
zdecydowanie przyjemniejszy. Język jest czytelny, nie stylizowany na
staropolski. Wydarzenia ze świata polityki (tak drobiazgowo prezentowane przez
noblistę) w litewskiej powieści nikną w potoku opowieści o życiu codziennym, kulturze, mentalności. Po
przeczytaniu „Silva rerum” nie czuję się przytłoczona, wręcz przeciwnie – w odświeżonej
formie spojrzałam na miniony czas Rzeczpospolitej Obojga Narodów i jej
obywateli.
Karolina Robak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz