poniedziałek, 5 czerwca 2023

Innna wersja "Samolubnego Olbrzyma" - praca na kreatywne pisanie

 

Uczennice i uczniowie klas trzecich na zajęciach kreatywnego pisania mieli za zadanie stworzyć zupełnie nową opowieść, nawiązującą do baśni O.Wilde`a "Samolubny Olbrzym". Jedynymi elementami wspólnymi miały byś postacie dzieci, "olbrzyma" oraz miejsce akcji - ogród. 

Poniżej interesująca praca Natalii Fryczke - uczennicy klasy 3c GASP. 

„Olbrzym”

Żył sobie pewien całkiem wysoki człowiek. Nawet bardzo wysoki. Był miły i zazwyczaj chodził w przymałych ubraniach, bo w żadnym sklepie nie mógł znaleźć tak dużych rozmiarów. Miał na imię Piotr. Mieszkał w małym miasteczku o nazwie Pełnia, ale nie rozmawiał za często z jego mieszkańcami. Piotr posiadał piękny ogród. Opiekował się nim bardzo starannie. Rosły tam różnego rodzaju drzewa i krzewy, a kwiaty pachniały tak cudnie i pięknie, że trudno to sobie nawet wyobrazić. Ogród wyglądał jak mały, zaczarowany kawałek lasu. Mieszkańcy rzadko widywali Piotra, gdyż mieszkał on na skraju Pełni, daleko od centrum miasteczka. Pewnego dnia kilkoro dzieci zapuściło się dalej niż zwykle. Piotr akurat pracował w ogrodzie. Gdy tylko dzieci go ujrzały, od razu zaczęły się śmiać.

- Ale jesteś duży! – krzyknęło jedno z dzieci.

- Patrzcie! On ma za małe ubrania! Ha, ha, ha! – śmiał się jeden z chłopców.

- Jest taki wielki, jak olbrzym – zauważyło inne dziecko.

Wszystkie dzieci zaczęły skandować: olbrzym, olbrzym, olbrzym.

Piotr westchnął ciężko i wrócił do pracy. Dzięki temu, że zajmował się ogrodem, szybko zapomniał o tym, co się wydarzyło. Jednak następnego dnia dzieci przyszły ponownie i znowu nazywały go „olbrzymem”, wyśmiewając jego wzrost i strój. Mijały dni, a niegrzeczne dzieciaki wciąż wracały do ogrodu i przezywały Piotra. Jednak pewnego dnia coś się zmieniło. Gdy małe łobuzy nadeszły, przybiegł pies. Zaczął głośno szczekać i warczeć na dzieci. Kilka następnych dni mijało podobnie. Dzieciaki przychodziły, a pies je systematycznie odganiał. Piotr zaczął się zastanawiać, kto przysyła to tajemnicze zwierzę. Pewnego dnia więc, gdy pies wygonił dzieci, bohater zaczął śledztwo. Skradał się po cichu za psem i ze zdumieniem zauważył, że jego czworonożny obrońca wszedł do jego domu. Nagle otworzyło się dziwne przejście w kominku. Piotr cichutko schodził za psem po schodach do jakiegoś pokoju. Stało tam biurko, na którym leżały sterty papierów, a obok znajdowała się zużyta świeca. Przy biurku siedziała starsza kobieta. Miała na sobie szarą sukienkę, trochę przybrudzony fartuszek, a na je głowie widoczny były siwe włosy, upięte w misterny koczek. Kobieta spojrzała na niego i spytała:

- Piotruś?! Nie wierzę własnym oczom!

- B…babcia? – spytał ze zdumieniem mężczyzna. – To ty wysyłasz do mnie tego psa?

- Zgadłeś. Zauważyłam zachowanie tych wstrętnych dzieciaków i postanowiłam tobie pomóc.

- Dziękuję – powiedział Piotr i uściskał babcię.

Od tego czasu razem dbali o ogród.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz