Olga Tokarczuk poświęciła „Księgom
Jakubowym” sześć lat i podobno jest to jej najlepsze dzieło. W jednym z
wywiadów opowiedziała, jak podczas pisania wydawało jej się, że światu zależy
na powstaniu tej książki. Tym chętniej po nią sięgnąłem i przeniosłem się do świata,
w którym ludzie czekali na przyjście Mesjasza, zakochani pisali do siebie
listy, na kawę mówiło się kaffa, a picie jej z mlekiem było nowomodne. Świata,
w którym koń jaki jest, każdy widział.
Opowiada ona historię Jakuba
Franka – uważającego się za Mesjasza przywódcy ruchu religijnego, który
kontynuował żydowską herezję XVII-wiecznego kabalisty i rabina Szabtaja Cwi i
sprawił, że w drugiej połowie XVIII wieku duża grupa Żydów z Podola przeszła
hucznie na chrześcijaństwo, wcześniej zaś przez pewien czas wyznawała islam. W
naukach Jakuba Franka objawiła się gnostycka wizja świata, jako miejsca
nieprzyjaznego człowiekowi. Mesjasz unieważnił jego prawa, zbawienie wymaga ich
łamania, również poprzez przyjęcie obcych religii, które nie są jednak celem, a
jedynie środkiem, częścią świata profanum, który trzeba przekroczyć, aby
zapanowało sacrum.
Olgę Tokarczuk fascynuje herezja
jako źródło siły religii. Mesjasza stara się zrozumieć przez spojrzenie
na niego oczami uczestników i uczestniczek tamtych wydarzeń – wprowadza do powieści
wiele narracji. Ciekawą postacią historyczną obecną w „Księgach Jakubowych”
jest Antoni Moliwda Kossakowski – szlachcic, awanturnik i poeta, późniejszy sekretarz
króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. U boku Jakuba ważną pozycję zajmuje
również Nachman z Buska, który pisze historię jego życia, dając w niej wyraz
bezwarunkowej miłości do swojego Mesjasza. Zupełnie inną perspektywę wprowadza do
opowieści Jenta – staruszka, która stała się ofiarą kabalistycznych rytuałów i
nie może umrzeć. Spogląda na świat z góry, odwiedza różne miejsca i czasy.
Powieść historyczna Olgi
Tokarczuk zawiera ponadto urokliwą korespondencję między poetką Elżbietą
Drużbacką i księdzem Benedyktem Chmielowskim, autorem „Nowych Aten”, pierwszej
polskiej encyklopedii. Różniły ich style pisania i poruszane tematy. Drużbacka
tworzyła poezję, która przedstawiała osobiste spojrzenie na naturę, jej styl
odznaczał się prostotą i czystością języka polskiego. Z kolei Chmielowski w
swojej encyklopedii nie mógł wyzwolić się spod wpływu łaciny i autorytetów.
Połączyła ich przyjaźń. Z łagodnym wzruszeniem czytałem te fikcyjne, choć prawdopodobne, listy. W stonowanej
wypowiedzi, wypełnionej opisami dnia codziennego i uwagami na temat literatury,
między słowami odnajdujemy wyjątkowe uczucie łączące tych dwoje samotnych ludzi.
Czytanie „Ksiąg Jakubowych” było dla mnie przyjemnością. Pewien udział miało w tym staranne wydanie i stylizacja na księgę z epoki baroku. Z kolei styl pisarki jest prosty, lecz niepozbawiony pewnej wartości poetyckiej i plastyczności opisu. Mistyczne konotacje przedstawionej historii silnie oddziałują na wyobraźnię. Dodatkowo poznanie losów Jakuba Franka i jego wyznawców pomaga zrozumieć niektóre idee, które wywarły wpływ na Polską kulturę. W zakończeniu powieści mamy bezpośrednie nawiązanie do dzieła literackiego Adama Mickiewicza. Pewną słabością tej dziewięciuset stronnicowej książki jest jej monotonia. Wykłady Mesjasza, opisy jego postaci i rytuałów religijnych powtarzają się w wielu wariacjach, co może znużyć mniej cierpliwych czytelników. Autorka daje w ten sposób wyraz swojej fascynacji postacią Jakuba Franka i jego herezją, co bardzo łatwo udziela się czytającemu – przynajmniej tak właśnie było w moim przypadku.
Paweł Niesiołowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz