piątek, 5 grudnia 2014

Ádám Bodor "Ptaki Wierchowiny. Wariacje na temat dni ostatnich"


Wśród nowości wydawniczych piśmiennictwa węgierskiego, takich jak „Pixel” Krisztiny Toth czy „Tureckie lustro” Viktora Horvatha,  pojawiła się powieść „Ptaki Wierchowiny. Wariacje na temat dni ostatnich”.

Podczas czytania powieści Ádáma Bodora poczułam się odkrywcą nowego lądu. Paralelna rzeczywistość, do której zabrał mnie autor zachwyca i przeraża, na zmianę wabi i odstręcza.

Tytułowa Wierchowina to miejsce trudne do zlokalizowania na mapie. Na pewno znajduje się w górach, wśród gejzerów, daleko od zgiełku miast. Wydaje się, że jest tam pięknie. Osadę zamieszkuje zaledwie kilkoro dobrze sobie znanych ludzi m.in. brygadier, fryzjerka, szynkarz, duchowny, sklepikarz. Rytm życia wyznacza żywioł – woda, którą trzeba odpowiednio regulować, kontrolować i dostarczać. Pieczę nad zbiornikami retencyjnymi trzyma Anatol Korkodus – właściciel księgi kucharskiej, w której podane są przepisy na życiowe problemy. Codzienność toczy się między stacją kolejową, gospodą, a pracą w otwartych przestrzeniach. Pozornie życie na Wierchowinie jest ustabilizowane, spokojne, wręcz nudne. Ale to tylko iluzja.

Namiastkowy spokój i przyjemność płynąca z piękna natury zaburza nieobecność ptaków, przeszywająca cisza, nadprzyrodzone zdolności postaci. Strach potęguje coraz częstsza obecność nieznajomych – milczących i zdystansowanych. Gdy w niewyjaśnionych okolicznościach zaczynają znikać ziomkowie, życie w enklawie zmienia się w oczekiwanie na śmierć.  

Świat, który udało się stworzyć Ádámowi Bodorowi w moim odczuciu jest wyjątkowy. Żyjący w nim człowiek jest na granicy świata prawdziwego i magicznego. Szczegółowość i ekspresyjność opisu pozwala wejść do okrutnej „baśni” rozgrywającej się w realistycznym świecie i współodczuwać emocje postaci.  Chociaż bohaterowie godzą się na życie w ciągłym strachu i niepewności, to czekają na zmiany, pytają o sens, zachęcają do dyletanckiego filozofowania. Nagromadzenie charakterów i ciągłe przeskoki w czasie akcji powieści czynią ją wymagającą. Rekompensatą za skupienie są poetyckie opisy krajobrazu i natury. Autor dowartościował przyrodę, postawił ją ponad człowiekiem, uczynił z niej impuls do metafizycznej zadumy: „Cały ogród wypełnia zielone brzęczenie, bzyczenie. Kiedy zamykam oczy, rozlewa się we mnie nierozumna radość, opanowuje moją duszę. Łagodnie kołyszę się nad tym wszechświatem…” 

Zachęcam do doświadczenia potęgi pozaracjonalnych sił i nasłuchiwania „pomruków tającego śniegu” oraz „gęstej ciszy Niemego Lasu”. Zapewni to Ádám Bodor w swojej nowej powieści.

Karolina Robak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz