Jest to opowieść o związku życia z pisaniem i o dojrzewaniu,
które może trwać przez całe życie. Główny bohater, między innymi Chris lub
Funder lub Chaplin – nosi on wiele imion w zależności od czasu i przestrzeni –
spędza wakacje z matką w letnim domu w małej miejscowości w Norwegii. W głowie
ma „dołki”, które męczą go i utrudniają kontakt z innymi ludźmi. Jego prawa
stopa jest wykrzywiona pod dziwnym kątem. Chce zostać pisarzem. Próbuje napisać
wiersz o lądowaniu człowieka na księżycu, które ma się wydarzyć za chwilę –
mamy rok 1969.
Chris jest introwertykiem, który nie lubi jeść obiadów w
towarzystwie innych ludzi. Matkę – najbliższą mu osobę – traktuje czasem w
nieludzki sposób, ponieważ męczy go jej poświęcenie i trudno mu się od niej
uniezależnić. Jest człowiekiem o wielu twarzach, który dostosowuje się do
innych i próbuje się wszystkim przypodobać. Stoi w rozkroku pomiędzy bosym
chłopcem Iverem Maltem, a popularnymi dzieciakami i Heidi – swoją pierwszą
miłością. Iver Malt i jego rodzina zostali odrzuceni przez miejscową
społeczność. Bohater dostrzega w Iverze jedną ze swoich twarzy – człowieka,
który jest zamknięty we własnym świecie. Funder pisze, aby tworzyć własną
tożsamość, przez co pisanie staje się rodzajem obsesji, magiczną sztuką, w
której stawką jest życie.
Fabuła „Odpływu” uwzględnia także dorosłego pisarza, który
nadal próbuje uporać się ze swoim traumatycznym przywiązaniem do słowa. Opisana
młodość jest zniekształcona przez pryzmat wspomnień. Dodatkowo sporą część
książki zajmuje osobna – prawdopodobnie napisana przez głównego bohatera – historia
Franka Farrellego, który mieszka z matką w Karmack (USA) – miejscu ponurym,
pustym i martwym, jak z sennego koszmaru, zapomnianym, gdzie już nie zatrzymuje
się pociąg. Szansą na zmianę staje się dla Franka posada w urzędzie na
stanowisku pośrednika, czyli osoby, która przynosi mieszkańcom Karmack złe
wiadomości. Psychopatycznie odporny na ludzkie dramaty i żądny uznania ze
strony innych bohater sam wplątuje się w kryminalną aferę.
W całej książce, niczym refren w piosence, powtarzają się
pewne motywy: lądowanie Neila Armstronga na księżycu, „Blue Skies” Elli
Fitzgerald oraz „Moby Dick” Hermana Melville’a. Opisanie traumatycznych relacji
rodzinnych pisarza oszczędnym – lecz niepozbawionym metafor – stylem sprawia,
że „Odpływ” można porównać z rewelacyjną „Moją walką” Knausgarda. Ze względu na
realistyczne odzwierciedlenie małomiasteczkowych obyczajów, przeplatające się z
perspektywą „dołków” głównego bohatera i pewnym „potworem” zamkniętym przed
światem – postawiłbym tę książkę na półce obok „Szczęśliwej ziemi”
Orbitowskiego. Historia o Franku Farellim z Karmack z dojmującym klimatem
beznadziei, osaczenia, pozorów i zbrodni przypomina mi utwory Kafki i „Rok
1984” Orwella.
Polubiłem głównego bohatera z jego słabościami i zainteresowała
mnie ta historia. Książka w kilku momentach okazała się zaskakująca, w paru
innych – odkrywcza. Spodobało mi się np. rozumienie przez bohatera wolności
jako możliwości zrealizowania czegoś w pełni. Zanim spali się za sobą most,
warto najpierw nim przejść i doświadczyć wewnętrznej zmiany. Dany sposób
postępowania jest właściwy dla określonego czasu w życiu człowieka. Tego uczą
nas mity i między innymi dla lepszego zrozumienia tej myśli warto przeczytać
książkę Christensena.
Paweł Niesiołowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz