poniedziałek, 30 marca 2015

Szczepan Twardoch „Drach”


„Morfina” jest przyjemna w lekturze i nie powinna sprawić problemu nawet mniej wyrobionemu literacko czytelnikowi. Jej narracja nosi już jednak znamiona nowatorstwa – historię Konstantego Willemanna poznajemy między innymi z punktu widzenia bliżej nieokreślonej potęgi, która potrafi widzieć jednocześnie wszystkie miejsca i czasy. Wypowiada się ona w pierwszej osobie liczby pojedynczej, w różnych rodzajach. Wprowadza do powieści perspektywę mitologiczną. Okładka „Dracha” nawiązuje do tego sposobu patrzenia na rzeczywistość. Gdy światło pada na nią pod odpowiednim kątem, oprócz podwójnej twarzy, można zobaczyć dwa splecione ze sobą węże, które pochylają się ku sobie głowami. Jest to motyw z kaduceusza, symbolizujący mądrość i równowagę sił. Kojarzy się też z uroborosem – wężem pożerającym własny ogon – symbolem nieskończoności, wiecznego powrotu i jedności przeciwieństw.

W trakcie lektury możemy się przekonać, że ta symbolika ma duży wpływ na formę i treść powieści. Metafizyczny eksperyment jest w „Drachu” jeszcze bardziej radykalny niż w „Morfinie”, co może utrudnić jego lekturę. Akcja utworu rozgrywa się na przestrzeni co najmniej stu lat – ogarnia cały XX wiek i początek XXI wieku – w każdym rozdziale „skaczemy” po różnych czasach i bohaterach, poznajemy historię kilku pokoleń Magnorów i Gemanderów. Tytułowy drach, czyli smok, przypomina narratora z poprzedniej książki Twardocha. Tym razem zostaje jednak nazwany i określony przez jednego z bohaterów „Dracha” – starego Pindura:

„Ziymia to je taki srogi drach, łażymy po jego ciele, a na grubach kopiymy jego ciało, kere je czystym słōńcym. […] My sōm niym. Tym drachym, łażymy po jego ciele, ale tyż sōm my jego ciałym, poradzisz se to forsztelować? Jak błecha, kero żere twojōm krew, ôna je tobōm, ja?”.

Pindur wypowiada te słowa do Josefa Magnora, z którym jest zamknięty w szpitalu dla umysłowo chorych. Pindur jest prostym człowiekiem, który z zasłyszanych gdzieś słów stworzył własną filozofię. Chyba nie bez powodu właśnie jego wybrał autor na przekaziciela najistotniejszych treści. Od dracha dowiadujemy się, że człowiek który żyje „po prostu” jest mądrzejszy od tego, który dużo myśli o życiu. Wielokrotnie słyszymy od niego, że życie i śmierć człowieka nie mają żadnego sensu. Jednak perspektywa dracha łączy wszystko ze sobą i w ten sposób uświęca rzeczywistość. Przypominają mi się słowa Josepha Campbella, badacza mitów, o tym że w życiu nie chodzi o znajdowanie sensu, lecz o „doświadczenie życia jako takiego tak, by nasze realne przeżycia na płaszczyźnie czysto fizycznej wywoływały rezonans w głębi naszej najbardziej wewnętrznej istoty i rzeczywistości, byśmy naprawdę doznali upojenia faktem życia” („Potęga mitu”).

Paweł Niesiołowski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz