W
pewnych środowiskach kochany za autentyczność, styl życia i twórczość. Przez
innych postrzegany jako wierszokleta, tandeciarz i kreator własnego wizerunku. Choć
opinii wiele to nie da się ukryć, że był ikoną popkultury lat 80. XX w. w
Polsce. A jego życiorys i podejście do poezji z pewnością nie należą do
przeciętnych. Właśnie doczekaliśmy się nowej biografii Edwarda Stachury spod
pióra opolskiego dziennikarza Mariana Buchowskiego.
W
liczącym ponad sześćset stron tomie mnoży i mieni się od wątków z życia
pisarza. Nie jest to typowa biografia w czysto chronologicznym układzie,
obfitująca w szczegóły tylko z życia głównego bohatera. Czas dla autora książki
jest ważny i stanowi oś konstrukcji dzieła. Ale wokół dat i wydarzeń szeroko
prezentuje ówczesne środowisko literackie i najbliższe grono poety. Buchowski często
wraca do przeszłości lub ubiega wydarzenia.
Niejednokrotnie sprawia to wrażenie chaosu. Może się wydawać, że bohater
biografii gdzieś się zgubił.
Dziennikarz
stale przytacza słowa Stachury, wypowiedzi krytyków, analizy i interpretacje tekstów.
Poprzez liczne odwołania poznajemy
koneksje, poglądy i warunki pracy literatów okresu PRL-u. W „Butach Ikara” jest
wiele o koncepcji wedle której żył i pisał Stachura. Jego trwanie było silnie
zespolone z twórczością – jedno przenikało drugie. Pisarstwo traktował jako
praktykę duchową – stąd domniemany wpływ buddyzmu w jego tekstach. Oprócz
Stachury – poety poznajemy go jako syna, kolegę i męża. Narcystyczna i zaborcza
natura często wpływała na konfliktowanie się ze środowiskiem szkolnym czy
artystycznym. Zaskakujące jest również to, że obok przeżyć metafizycznych i
mistycznych Stachura potrafił na chłodno kalkulować i zabiegać o materialny
wymiar swojego życia. Tak na przykład nie odmawiał gry w karty (oczywiście na pieniądze),
czy występu w sopockiej dyskotece. Buchowski oprócz odniesień do przeszłości i
samej postaci pisarza dużo miejsca poświęcił recepcji twórczości Stachury.
Niegdyś bardzo popularne „Stachuriady” odbywały się cyklu tygodniowym. Obecnie –
w cyklu rocznym lub rzadziej. Autor nie ukrywa, że nastąpił zdecydowany odpływ
fali zainteresowania Stedem. No cóż… credo pisarza chyba nieco się zdezaktualizowało,
ale jak pisze Buchowski nie dla wszystkich „…pod tekstami o Stachurze zdarzają
się popisy chamstwa, ale dominują pełne pasji spory, oceny, refleksje, bardzo
osobiste wyznania związane z lekturą utworów […]. Potrzeba skrzykiwania się
młodych ludzi zainteresowanych tym pisarzem i jego twórczością – nadal
istnieje, tylko realizacja przybrała inne formy”.
Poprzez
ogrom zebranych faktów z życia Edwarda Stachury udaje się go poznać jako
człowieka – bez mitycznego nimbu. Autor posługiwał się źródłami historycznymi,
odwiedzał muzea, miejscowości i ludzi. Bardzo dużą zaletą książki jest
wykorzystanie wspomnień współtowarzyszy pieszych wędrówek czy libacji
alkoholowych, w których uczestniczył Sted. W ten sposób czytający rozsmakowuje
się w klimacie minionych lat. Pomimo wielkiego nakładu pracy
Buchowski - w moim odczuciu - nie uniknął subiektywizmu. Rzeczywiście udało się
włożyć buty „Ikarowi” czyli „uczłowieczyć” legendę, ale książka jest napisana z
perspektywy wielbiciela Stachury. Podczas czytania czuć emocje dziennikarza,
słychać jego dopowiedzenia i komentarze. Choć zakłóca to rzetelny odbiór
historii Stachury, to gorąco zachęcam do sięgnięcia po „Buty Ikara” ze względu
na bardzo interesujące szczegóły o samym bohaterze jak i literackim świecie w komunistycznej Polsce.
Karolina Robak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz