W 2016 roku,
na rynku księgarskim pojawił się polski autor powieści grozy: Artur Urbanowicz.
Jego debiutem literackim byłą książka „Gałęziste” która niedawno doczekała się
poprawionej wersji. Zarówno „Gałęziste” jak i kolejne teksty tego autora cieszą
się popularnością wśród dorosłych i młodzieży. Artur Urbanowicz oprócz
„Gałęziste”, wydał jeszcze dwie książki: „Grzesznika” i „Inkuba”. To właśnie „Inkub”
będzie przedmiotem mojej recenzji.
„Inkub” opowiada historię o młodym, polskim - mającym
litewskie korzenie - policjancie, Vytautasie,. Historia jednak rozpoczyna się
wiele lat przed jego urodzeniem, w latach 70 ubiegłego wieku. Do Jodoziorów
wprowadza się wtedy dziwna staruszka, Teresa Oś, która, jak uważają dzieci z
wioski, jest czarownicą. Wraz z jej wprowadzeniem się, w wiosce zaczynają mieć
miejsce tajemnicze sytuacje. 45 lat później, w tej samej wiosce, znaleziono spalone
ciało małżeństwa. Młody policjant, o którym wspomniałem na początku, postanawia
przyjrzeć się tej sprawie, dowiedziawszy się o tajemniczym istnieniu Pani Oś.
Wydawca książki napisał niezwykle krótką recenzję:
dwie epoki, dwie historie, jedna wioska, jedna czarownica, jedna klątwa.
Zgadzam się z takim opisem. Dodam, że cały tekst jest utrzymany w klimacie
grozy i mroku. Książka jest bardzo wciągająca i mimo potężnej objętości, można ją pochłonąć w jeden weekend. Nie jest ona
monotonna, a dreszczyk emocji, towarzyszący czytelnikowi, nie pozwala się od niej oderwać. Szczerze
polecam „Inkuba” każdemu, kto lubi tajemnice, i nie boi się strachów na wróble.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz