wtorek, 24 września 2013

Rodrigo Rey Rosa „Severina”


W powieściach pisarzy iberoamerykańskich, takich jak Julio Cortazar, czy Roberto Bolaño, fascynuje mnie wyjątkowy klimat i styl życia bohaterów. Nikt się nigdzie nie śpieszy, wydaje się, że czas płynie wolniej. Spędza się tu całe dnie na dyskusjach o literaturze, piciu mate, paleniu papierosów, słuchaniu jazzu. Bohaterowie, niczym patrycjusze czasów przedwojennych, nie zajmują się sprawami finansowymi. Z reguły nigdzie nie pracują. Włóczą się po mieście, kochają, czytają poezję pod prysznicem w domu przyjaciela... Podobnie jest w powieści chilijskiego pisarza Rodrigo Rey Rosy. Ojciec tajemniczej tytułowej bohaterki z dumą oznajmia księgarzowi zakochanemu w Severinie, że on i jego przodkowie od zawsze utrzymują się wyłącznie z książek.

Bezimienny narrator-księgarz poznaje Severinę w archaicznych w dobie internetu okolicznościach. Piękna dziewczyna kradnie książki z jego księgarni. Najpierw coś z literatury japońskiej, następnie trzy tomy „Księgi tysiąca i jednej nocy”. Fascynacja wygrywa z ekonomią – księgarz nie zatrzymuje złodziejki do chwili, gdy decyduje się ją poznać. Miłośnicy książek rozpoczynają romans, niepozbawiony dramatycznych zdarzeń.

W „Dzikich detektywach” Bolaño jeden z głównych bohaterów zajmował się podobnym procederem. Potrafił dziennie ukraść kilkanaście książek, a jako narrator skrzętnie wyliczał kolejne zaanektowane przez siebie tytuły. Te fragmenty kipiały romantyzmem. Nic bardziej naturalnego, niż sytuacja, w której bibliofilska kleptomania idzie w parze ze zmysłową miłością. Dlatego książka Rosy ma dobry klimat i świetnie się ją czyta. Chciałoby się nawet, żeby była dłuższa, obfitsza w tusz i pot. Na pewno warto poświęcić Severinie jesienny wieczór.

Paweł Niesiołowski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz