piątek, 14 marca 2014

Timur Vermes „On wrócił”


Adolf Hitler budzi się w Niemczech rządzonych przez Angelę Merkel. Jak przystało na Führera, nie pogrąża się w rozmyślaniach nad istotą czasu, lecz: poznaje, dostosowuje się i działa. Stawia przed sobą ten sam cel, co ponad pół wieku temu – zdobycie przestrzeni życiowej dla Niemców. Najpierw musi odzyskać władzę. Pozyskanie uwagi nie jest trudne – media od razu rzucają się na „genialnego sobowtóra”. Hitler robi karierę komika.

Charlie Chaplin w filmie „Dyktator” z 1940 roku w mistrzowski sposób wykorzystał komediowy potencjał Hitlera. Współczesna wiedza na temat Holocaustu oddala nas od tego typu narracji. Jednak zło bywa groteskowe i przyciąga wielbicieli czarnego humoru. Książka Vermesa jest odważna – pozwala nam spojrzeć na współczesny świat oczami Hitlera.

Czasami uśmiechałem się podczas lektury. Polecam scenę, w której Hitler próbuje założyć skrzynkę mailową. Kolejne odpowiadające mu adresy (typu „adolf.hitler”, czy „wilczyszaniec”) okazują się być zajęte, co doprowadza bohatera do furii. Innym razem, zmuszony oddać mundur do pralni a założyć dżinsy i koszulę, próbuje dostosować nowoczesny strój do wymogów niemieckiego mężczyzny – wkłada koszulę w spodnie, które podciąga pod samą szyję. Przyznaję – trochę polubiłem bohatera książki. Podczas lektury podziwiałem jego siłę charakteru i zdolności adaptacyjne; wzruszały mnie: obyczajowe zgorszenie i wymuszona delikatność.

W książce Vermesa Hitler rzadko porusza temat Żydów. Jeżeli już to czyni, posługuje się eufemizmami, nie wchodzi w szczegóły, unika dyskusji. Przy tym jest dumny ze swojego dzieła i bierze na siebie całkowitą odpowiedzialność. Tyle informacji wystarczy czytelnikowi, żeby zdał sobie sprawę, że wciąż ma do czynienia ze znanym z lekcji historii zaślepionym ideologią fanatykiem lub klinicznym przypadkiem psychopaty. To brak refleksji czyni Hitlera silnym – on się nie musi zastanawiać, bo już wszystko wie.

Jak wiadomo, myślenie nie jest też cechą pożądaną we współczesnych mediach. Tylko to, co wyraziste i kontrowersyjne dobrze się sprzedaje. Trzeba umieć grać na prostych emocjach. Większość widzów nie bierze słów Hitlera z telewizji na poważnie – każdy wie, że tak się nie mówi serio. Przecież ktoś taki w XXI wieku nie zostanie wybrany w demokratycznych wyborach. Powieściowy Hitler zdaje sobie z tego sprawę, a mimo to robi swoje. Wykorzystuje terapeutyczną funkcję śmiechu, gra na ludzkiej nostalgii za przeszłością i zagubieniu w ponowoczesności. Rozpoczyna walkę polityczną hasłem: „nie wszystko było złe”.

Paweł Niesiołowski

1 komentarz:

  1. Cieszę się, że recenzent nie zapomniał o zamieszczeniu pod powyższą notką swojego nazwiska, choć bardziej by mnie interesowało nazwisko tłumacza, którego rola dla książki jest zdecydowanie bardziej kluczowa.

    OdpowiedzUsuń